Bodega Soterana.
O każdej z winnic, które odwiedziliśmy dotąd na El Hierro, z czystym sumieniem możemy powiedzieć: to najpiękniejsza winnica na wyspie! Powód jest prosty. Wszystkie leżą w ultra malowniczej skalisto-zielonej dolinie El Golfo, skąd roztacza się cudny widok z jednej strony na Atlantyk, a z drugiej na góry, i każda jest na swój sposób niezwykła.
Nie inaczej jest z Bodega Soterana. Ta maleńka winiarnia znajduje się najbliżej oceanu, na zachodnim krańcu Los Llanillos (gmina La Frontera). Nazwa bodegi – Soterana – to kompilacja imion dziadka i babci obecnego właściciela: Sotero + Ana = Soterana. Jej winnice z winoroślami poprzerastanymi figowcami, obsadzone głównie Verijadiego Blanco, rozsiane na kilku małych działkach (łącznie poniżej 1 ha) o surowej glebie wulkanicznej, liczą setki lat, a pełen entuzjazmu Carmelo Padrón mimo niesprzyjającego klimatu wyspy i coraz bardziej dotkliwej suszy, która pochłonęła już przeszło połowę pierwotnej powierzchni winnic dziadka – kontynuuje rodzinne tradycje i w pojedynkę produkuje wyjątkowe vinos de pasto (mocne, ale niewzmacniane wina pasterskie) z użyciem tradycyjnych technik (późne zbiory mocno dojrzałych/przejrzałych gron, długa maceracja, dojrzewanie na osadzie). Wina nie są butelkowane (ani tym bardziej nie są na sprzedaż), więc próbujemy ich wprost z beczek i szklanych gąsiorów, w których dojrzewają. Dominuje Verijadiego Blanco, ale jest też m.in. Negramoll od zaprzyjaźnionego winogrodnika.
Wizyta w Bodega Soterana to wielka przyjemność i absolutnie unikalne doświadczenie. Carmelo Padrón, w cieniu symbolicznego dla El Hierro drzewa o nazwie Sabina, poświęcając gościom swój prywatny czas, z pasją opowiada o dziejach winnicy, zmieniających się wyzwaniach klimatycznych i heroicznej walce o wodę, wspomina dzieciństwo i krzewy winorośli pokrywające zbocze pobliskiej góry co najmniej do połowy jej wysokości (dziś rosną nie wyżej niż do ¼) oraz praktyczną winiarską edukację u boku ojca i dziadka, wyjaśnia proces produkcji, dorzucając przy tym mnóstwo ciekawych faktów na temat samej wyspy i archipelagu. A na koniec, z czystej pasji i dobroci serca, dzieli się skarbami ze swojej piwnicy, choć z roku na rok jego mikro winnice dają coraz mniej owocu (przykładowo, przez wyjątkową suszę zbiory Verijadiego Blanco były w tym roku o 60% niższe niż w poprzednim). Słowem, ogromnie dużo daje, nie oczekując niczego w zamian. Poczęstował nas kilkoma wspaniałymi winami, dojrzewającymi od kilkudziesięciu do przeszło 100 lat (pamiątka po dziadku), które – choć niewzmacniane – osiągają wysoki naturalny poziom alkoholu (od 15% do 18%), przez co przywodzą na myśl najlepsze długo dojrzewające sherry w stylu Palo Cortado czy Oloroso. Właśnie dlatego Carmelo nazywa je „vinos mentirosos”, czyli „wina-kłamcy”. Intensywny, wyrazisty aromat pełen fig, daktyli, rodzynek i orzechów w miodzie sugeruje potężne wzmacniane wina, a smak zaskakuje elegancją, niezwykłą gładkością i delikatnością. Jakby tego było mało, w bonusie otrzymujemy spektakularne widoki z jednej strony na czarno-zieloną El Golfo, a z drugiej na plantację aloesu i granat Atlantyku. Niezapomniane spotkanie, dziękujemy bardzo!