Eataly – delikatesy, jakich w Polsce nigdy nie było, nie ma i nie będzie.

Ci, którzy Eataly już znają, nie muszą czytać dalej. To autentyczna mekka dla foodies. Kto raz zajrzy do najlepszych włoskich delikatesów, będzie tam wracał przy każdej okazji. Tym łatwiej i chętniej, że dziś sieć z blisko 40 sklepami obecna jest już w 12 krajach. I wciąż prężnie się rozwija.

Skojarzenie Eataly = Eat + Italy jest jak najbardziej słuszne, tak brzmiała bowiem (Eat Italy) pierwsza wersja nazwy nowego przedsięwzięcia wymyślonego w roku 2002 przez Oscara Farinetti. Założenie, które legło u podstaw tej inicjatywy, to promowanie dolce vita, śródziemnomorskiego stylu życia, południowoeuropejskiej kuchni i typowych dla niej produktów spożywczych hołdujących idei bioróżnorodności. Farinetti był zdania, że dobra kuchnia jednoczy i dlatego powinna być możliwie łatwo dostępna, a delikatesy, które pod jednym dachem gromadzą najlepsze produkty z tak wielu regionów niewątpliwie ów dostęp ułatwiają. Z tego punktu widzenia Eataly może przypominać cykliczne targi Terra Madre Salone del Gusto, organizowane co 2 lata w Turynie. Skoro konsumenci zwykle nie mają czasu ani możliwości samodzielnie dotrzeć do lokalnej, rzemieślniczej żywności wytwarzanej na niewielką skalę w poszczególnych regionach czy nawet pojedynczych gminach, ale jednocześnie chcą ją kupować, ponieważ jakość i autentyczność ma dla nich znaczenie, dlaczego nie zebrać wszystkich tych produktów pod jednym dachem, w centrach wielkich miast? No właśnie.

Eataly

Eataly

Eataly

Eataly

Eataly

Eataly to włoski concept store, stworzony w jednym konkretnym celu: by promować śródziemnomorską gastronomię. We Włoszech i poza nimi. Marka powstała w 2007 roku w Turynie, by wesprzeć sprzedaż i dystrybucję drobnych producentów włoskich makaronów, oliw, wina, serów, mięsa – początkowo pochodzących przede wszystkim z północnych regionów Włoch, z Piemontem na czele. Dziś delikatesy Eataly to wspaniałe miejsce dla wszystkich, którzy cenią żywność wysokiej jakości i doceniają szeroki asortyment. W Eataly można kupić niemal wszystko, czego dusza zapragnie (zobacz). A enoteka w Turynie – największa spośród wszystkich delikatesów sieci – autentycznie rzuca na kolana. To chyba jedyne miejsce, może poza Gorycją, gdzie w jednym sklepie, szukając win z Friuli-Venezia Giulia, na jednej półce znajdziemy butelki made by Gravner, Dario Prinčič i Stanko Radikon.

Eataly

Eataly

Eataly

Eataly

Eataly

Eataly

Eataly

Eataly

O tym, że Eataly nie jest zwykłą siecią delikatesów niech świadczy także to, że na przykład w Turynie, na poziomie winoteki działa restauracja wyróżniona gwiazdką Michelin (Casa Vicina).

Dziś sieć Eataly jest obecna nie tylko w większych włoskich i innych europejskich miastach (Kopenhaga, Stockholm, Moskwa, Monachium), ale też między innymi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (Dubaj), Japonii (Tokio) i USA (Nowy Jork, Boston, Los Angeles). Wg danych na 2019 rok jej sklepy (łącznie 37) znajdują się w 12 różnych krajach: Brazylii, Niemczech, Włoszech, Japonii, Korei, Katarze, Arabii Saudyjskiej, Szwecji, Turcji, Zjednoczonych Emiratach Arabskich i USA, a sieć zatrudnia pracowników przeszło 100 narodowości. Każde kolejne delikatesy Eataly sytuowane są w fajnych lokalizacjach (weźmy np. „teatralne” Eataly Smeraldo w Mediolanie), dając nowe życie opuszczonym budynkom, takim jak np. dworzec kolejowy w Rzymie (Eataly Roma Ostiense to największy sklep sieci) czy fabryka wermutu w Turynie (video). Eataly Torino Lingotto – pierwszy concept store pod marką sieci – otwarto 26 stycznia 2007 roku w budynku opuszczonej fabryki Carpano Vermouth. Pozostałości po tej manufakturze zgromadzono w kilku salkach na piętrze, tworząc mini muzeum. Można je zwiedzić na przykład przy okazji winno-kulinarnych warsztatów organizowanych przez SlowFood, między innymi w ramach Terra Madre.

Eataly

A poza tym, kto by pomyślał, żeby przed wejściem do delikatesów urządzić warzywny ogródek z autentycznymi pomidorami, ziołami i tak dalej? W Eataly (Lingotto) pomyśleli.

Eataly

Eataly

Największa zaleta sieci Eataly polega na tym, że robiąc tam zakupy, niezależnie od miejsca na świecie, w którym aktualnie jesteśmy, możemy poczuć się jak we Włoszech i bez trudu kupić to, czego nie oferują żadne inne sklepy. Potrzebujesz kilku gramów sepii do paella negrawędzonej soli albo kawałka unikalnego sera w rodzaju 50-miesięcznego Parmigiano ReggianoCastelmagno czy Montebore? Albo makaronów każdego typu i z każdego włoskiego regionu, łącznie z tymi bez glutenu, z groszku, soczewicy czy batatów? Nie ma sprawy! Tu nie popatrzą na Ciebie jak na ufo, a po prostu sprzedadzą to, czego szukasz. Sery, wędliny i mięsa z najlepszych manufaktur, często tak małych, że Eataly to ich jedyna szansa na dotarcie do szerszego odbiorcy, czekają na chętnych. A chętni są w siódmym niebie, że mają do nich dostęp. Jakby tego było mało, Eataly poza granicami Włoch również zatrudnia sporo (chwilami można odnieść wrażenie, że głównie, choć oficjalna statystyka temu przeczy) Włochów. Zajrzyj do Eataly w Illum w Kopenhadze, a zrozumiesz, w czym rzecz. Obsługa między sobą rozmawia głównie po włosku. Btw, Eataly w Kopenhadze ratowało nam życie podczas niedawnego krótkiego tygodniowego urlopu. Poranne hotelowe posiłki nie były warte uwagi (gluten + cukier), natomiast codzienne zakupy najprostszych drobiazgów typu sery + wina + owoce + warzywa we włoskiej sieci załatwiały sprawę. Najprostsze śniadanie do łóżka uszczęśliwia bardziej niż najsłodsza duńska bułka ;-) Można tam zjeść również prosty warzywny lunch. Albo makarony czy risotto. Smacznie i tanio.

Eataly

Eataly

Eataly

Eataly

Co ciekawe, Eataly funkcjonuje w symbiozie z włoskim slowfoodem. Wiele produktów objętych programem wsparcia ze strony włoskich prezydiów slowfood i opatrzonych slowfoodowym certyfikatem, dystrybuowanych jest via Eataly na zasadzie wyłączności, na podstawie specjalnie zawieranych w tym celu umów, co ma zagwarantować właściwą, efektywną promocję i w rezultacie sprzedaż na takim poziomie, który zapewni wytwórcy opłacalność prowadzonego biznesu. W ten sposób SlowFood wraz z Eataly jest w stanie wskrzeszać produkty, których wytwarzanie z różnych przyczyn zanikło albo przybrało tak niszowy zasięg, że dostęp do nich ma tylko wąski krąg odbiorców. Takim właśnie „programem wsparcia” objęto m.in. łubin z Variano (więcej tutaj), niektóre sery, szynki, przetwory, miody, czekolady i cały szereg innych fajnych produktów.

Eataly

Eataly

Eataly

Eataly to jednak nie tylko delikatesy, w których można zrobić wyjątkowe zakupy, ale też strefy restauracyjne (kawiarnie, bary, restauracje). Ich rozmiar i oferta różnią się w zależności od skali działania i lokalizacji danego sklepu, ale właściwie wszędzie można znaleźć coś dla siebie. Kawa, wino i proste danka we włoskim stylu (bezglutenowe i wegańskie też), oferowane w dobrej cenie i dostępne w godzinach pracy delikatesów, czyli od rana do wieczora, stanowią fajną alternatywę dla klasycznych lunchowni.

Poniżej: sałatka z parmezanu i botwinki, pieczone ziemniaki z rozmarynem pływające w oliwie i duszona cukinia.

Eataly

Eataly

Sieć pod własnym szyldem organizuje też warsztaty kulinarne (La Scuola di Cucina Eataly), ma własne mini manufaktury, w których na miejscu wyrabia się makaron oraz piekarnie, w których chleb wypieka się naprawdę (nie z mrożonek). Zakupy, jedzenie, nauka. Wszystko wzajemnie powiązane, w naturalnej symbiozie, zgodnie z zasadą „im więcej wiesz, tym więcej lubisz”. I, finalnie, więcej kupisz.

Czy gdziekolwiek w Polsce powstanie kiedyś coś, co Eataly będzie choć trochę przypominać? Lans nakazywałby twierdzić, że wszyscy na to czekamy, ale uczciwiej jest zejść na ziemię i trzeźwo spojrzeć na smutne fakty. Lepiej już było. Delikatesów na miarę Eataly, czy nawet Kadewe albo Julius Meinl nie mieliśmy nigdy, choć trzeba przyznać, że Alma – przynajmniej w niektórych lokalizacjach (np. w Klifie czy Skoroszach) i w początkowej fazie – faktycznie oferowała asortyment, który pozycjonował ją jako delikatesy z prawdziwego zdarzenia. Można tam było kupić to, czego nie sprzedawali inni. Piotr i Paweł – w nieco mniejszym stopniu – działał na podobnych zasadach. Na stołeczne delikatesy Concept13 w VITKACu spuśćmy zasłonę milczenia. Jak jest dziś? Po Almie pozostało tylko wspomnienie, PiP walczy o przetrwanie z raczej marnym skutkiem. Jak to możliwe? Ano tak: około 70% rynku sprzedaży produktów żywnościowych w Polsce należy do dyskontów, w których liczy się przede wszystkim cena, nawet jeżeli tu czy tam próbuje się forsować inne tezy. Cena może i czyni cuda, ale delikatesów nie czyni zupełnie.

Jeżeli macie słabość do produktów wysokiej jakości, zakupy w Eataly będą dla Was jak przekroczenie progu gastronomicznego raju :-) Trudno wyjść stąd z pustymi rękoma, łatwo za to stracić tu głowę. Tak czy owak, to póki co najlepiej zaprojektowany i zrealizowany spożywczy concept store na świecie, więc nie zajrzeć przynajmniej raz na jakiś czas po prostu nie wypada. Dobre inicjatywy trzeba wspierać, bo inaczej znikną, a tego przecież nie chcemy.

Czytaj też: Turyn – co przywieźć?

Eataly

Eataly

Eataly

Zdjęcia zrobiliśmy głównie w Eataly w Turynie, Rzymie i Kopenhadze.