Wygraj książkę Mimi Thorisson – Apetyt na Francję!
Macie apetyt na Francję? Facet i Kuchnia zawsze ma, dlatego tak często odwiedzamy ten piękny kraj. A kilka dni temu to nas odwiedził kurier i przywiózł takie książki.
Na „Apetyt na Francję” czekaliśmy co najmniej od lipca, kiedy znany stał się termin wydania polskiej wersji tego tytułu. To pięknie wydana książka z apetycznymi i niezwykle klimatycznymi zdjęciami oraz mnóstwem przepisów na klasyki francuskiej kuchni.
Autorzy prowadzą blog Manger (czyli: Jeść), a ich małżeńsko-blogowy układ bardzo przypomina nasz, tyle że odwrócony. W Manger to ona czyli Mimi Thorisson gotuje, a jej mąż odpowiada za fotograficzną stronę przedsięwzięcia i uwiecznia przygotowane przez nią potrawy na zdjęciach.
Zapraszamy do udziału w konkursie, w którym można wygrać nowe książki Mimi.
ZADANIE KONKURSOWE jest bardzo proste:
W komentarzu pod tym postem napisz o swoim subiektywnie najsmaczniejszym skojarzeniu z Francją.
Przystawka, danie główne, deser, a może po prostu jakiś konkretny składnik – za co szczególnie cenisz francuską kuchnię? Albo – jeśli Francja wciąż jest dla Ciebie lądem nieodkrytym – czego chciał(a)byś spróbować w pierwszej kolejności odwiedzając ten kraj?
Uruchom wyobraźnię, a dodając odpowiedź nie przejmuj się glutenem;-) Francja to przecież glutenowy raj, w związku z czym wybierając odpowiedzi nie będziemy zwracać uwagi na skład proponowanych potraw. W tym konkursie liczą się przede wszystkim Wasze ulubione francuskie smaki.
Spośród wszystkich dodanych przez Was odpowiedzi wybierzemy i nagrodzimy 3. Laureaci otrzymają po jednym egzemplarzu książki „Apetyt na Francję”.
***
WYNIKI:
Dziękujemy wszystkim za udział, zaangażowanie i dodane odpowiedzi!
Książki otrzymują:
Jerzy (komentarz z 10 listopada)
Patrycja (komentarz z 13 listopada)
Alicja (komentarz z 15 listopada)
Gratulujemy:-) z laureatami skontaktujemy się emailowo.
***
Dodając komentarz pod wpisem na blogu, nie przejmujcie się komunikatem o spamie. Żaden komentarz nie zginie i po zaaprobowaniu zostanie opublikowany na stronie.
Konkurs trwa od dziś, tj. od 9 listopada do 16 listopada br. do północy. Nazwiska laureatów opublikujemy w terminie do 23 listopada do końca dnia.
Crème brûlée
Croque Monsieur, prosta kanapka z pięknie i poroporcjonalnie wyważonym smakiem sera,szynki i beszamelu. Niby nieskomplikowane, ale we Francji to prawdziwa poezja…już tęsknię.
Croque Monsieur, prosta kanapka o doskonale wyważonym smaku sera, szynki i beszamelu. Niby nieskomplikowane, ale to prawdziwa poezja…już tęsknię
Moje francuskie skojarzenia to zdecydowanie łakocie! Trudno zdecydować, które najbardziej, bo to czysta poezja smaku, począwszy od pachnących wanilią i rumem ciastek canelés z miasta Bordeaux, przez od słynne Magdalenki, dalej choux à la crème – czyli popularne również u nas ptysie, choć bardziej delikatne, obłędne lekkie Merveilles (na kształt polskiego chrustu), po przewrotną tartę tatin czy pulchną brioche … można się rozmarzyć… na potrzeby konkursu zupełnie nie dbam o gluten ;) Trzymam kciuki za samą siebie oraz pozostałych, bo prezent jest wyjątkowy :) Pozdrowienia!
Oczywiście że croissant! A dlaczego? Bo dobry na śniadanie i do kawy tudzież lunch czy kolacje :) uwielbiam!
Oczywiście że croissant! A dlaczego? Bo dobry na śniadanie i do kawy tudzież na lunch i kolakolacje. Uwielbiam!
Może to nie danie ale bagietka!
Oczywiscie, ze croissant! A dlaczego? Bo idealny na sniadanie i do kawy tez swietny tudziez wspanialy na lunch i genialny na kolacje! Uwielbiam!
Francja nie jest jeszcze przeze mnie odkryta, ale marzy mi się prawdziwa francuska bagietka z prawdziwym serem Camembert i kieliszkiem wina Calvados!
Kiedyś tego na pewno zasmakuję! :)
Calvados ma bliżej do wódki, 40% ;-)
Ale wódką nie jest, a wspaniale się komponuje z serem, wydobywając z niego subtelny smak :)
:-)
zawsze i wszędzie – zupa cebulowa – najbardziej francuska z francuskich pyszności :-)
Generalnie jestem fanką prawie wszystkiego co wychodzi z francuskiej kuchni ;) ale ostatnio mam straszną fazę na makaroniki. Raz próbowałam nawet sama je zrobić ale niestety skończyło się to katastrofą ;)
Moutarde de Dijon…niezastąpiona do sosu vinaigrete
A ja mam mniej oczywiste skojarzenie i chociaż croissanty i makaroniki od razu zaczęły mi się mamić przed oczami kiedy rzuciliście ten temat, to wybieram Cassis de Dijon.
Cassis de Dijon to wyjątkowy likier z czarnej porzeczki posiadający niezwykle intensywny i przyjemny smak oraz głęboką czerwoną barwę. Ale dla mnie to coś więcej. Kilka miesięcy temu musiałam zdać „Prawo Unii Europejskiej” czyli typową prawniczą, pogmatwaną kobyłę. Jedno z najważniejszych orzeczeń (a tych najważniejszych było niestety kilkanaście) to właśnie sprawa zwana potocznie Cassis de Dijon (pełna nazwa Rewe-Zentral AG v Bundesmonopolverwaltung für Branntwein). Chodziło o to, że chcieli ten likier sprzedawać w Niemczech, ale według tamtejszego prawa nie można było tego alkoholu nazwać likierem (bo miał za mało alkoholu). W ten sposób starano się chronić tradycyjne alkohole od mniej procentowych i za razem tańszych odpowiedników. Finalnie Europejski Trybunał Sprawiedliwości orzekł, że takie działania są zakazane i mają działanie podobne jak ograniczenia ilościowe w handlu.
W dniu egzaminu, cała zestresowana wpadłam po coś słodkiego do sklepu jednej z francuskiej sieci a tam… Cassis de Dijon na promocji. Obiecałam sobie, że kupię jak zdam. I kupiłam!
Podczas tegorocznej wyprawy do Normandii największym i najsmaczniejszym kulinarnym zaskoczeniem było dla mnie danie Tripes à la mode de Caen. Jest to danie bardzo podobne do naszych flaków, bardzo pieprzne i rozgrzewające. I jak bagietki, sery czy ostrygi były zgodnie z moimi oczekiwaniami świetne, tak najbardziej wspominam flaki, których w Polsce raczej nie jadam.
W Paryżu najlepsze kasztany są na placu Pigalle! <3
Tarta tatin, według legendy powstała przez przypadek, roztargnienie, ale też pomysłowość, ale czy taka rozkosz dla podniebienia mogłaby Francja zawdzięczać małemu „wypadkowi” przy pracy…?
Trufle….sos truflowy, makaron z truflami, oliwa truflowa, miód truflowy! Tyle kombinacji, a każda powala moje kubki smakowe :)
Piękne miasto, ciepły, deszczowy wieczór w połowie września, zaręczyny z najlepszym Przyjacielem i rozpływający się w ustach, odurzająco słodki smak kremu z kasztanów- moja pocztówka z Paryża:)
Listopadowy bardzo wczesny poranek w Paryżu. Skąpana w delikatnej mgle wieża Eiffla, rześkie, wilgotne powietrze i chrupiąca, jeszcze ciepła,bagietka maczana w płynnym serze pleśniowym /wprost z pudełka/ o cudownie, lekko ostrym smaku. Nigdy więcej bagietka z serem nie smakowała mi tak bardzo.
Stawiam na podroby – a co…!:)
Francja już zawsze będzie mi się kojarzyć z jednym. Z tym pierwszym prawdziwym francuskim cydrem, pitym prosto z butelki o północy pod Moulin Rogue. Spełnione marzenie – Paryż. Tłum ludzi, przyjaciele przy mnie i ten musująco-kwaskowaty posmak w ustach. Do dziś pijąc cydr przypominam sobie tamten moment, i jest to moje najsmaczniejsze skojarzenie z Francją. Potem było tych smaków więcej, smaczniejszych, ciekawszych. Ale to było takie pierwsze, najprawdziwsze.
Prowansja. Sierpień. Jeździmy od wioski do wioski w poszukiwaniu zegarów słonecznych, które we Francji są wyjątkowo piękne. Zmęczeni siadamy na schodach miejscowego kościółka i wyciągamy swój prowiant. Rustykalna bagietka, camembert i świeży melon, którego zapach jest nieziemski. Tak proste a jednocześnie w promieniach słońca nabiera innego wymiaru. Na deser miód lawendowy. Mistrzostwo świata przy którym chowa się foie gras :)
Dla mnie Francja to przede wszystkim wino, a szczególnie cenię jeden region: Langwedocję-Roussillon. Dlaczego? Ponieważ w sposób szczególny zaskakuje różnorodnością. Tu nie trzeba wybierać między górami a morzem, Langwedocja zapewnia nam i jedno, i drugie. Piękne plaże, zabytki, cudowna przyroda, a to wszystko w cudownym najstarszym francuskim regionie winiarskim. Uwielbiam tu być, wracam raz na kilka lat i za każdym razem czerpię z tego tę samą, niesłabnącą przyjemność. Chciałbym przeżyć tu emeryturę, to byłoby spełnienie marzeń :-) A przy okazji gratuluję strony, świetne przepisy, świetne zdjęcia, jesteście jednym z bardzo nielicznych blogów, które czytam. Nie ma tu infantylizmu, są za to wpisy z tzw. jajem i perspektywa postrzegania świata, która jes bardzo bliska mojej. Jedyne, co mnie ostatnio drażni, to przerwany cykl o winach. Wróci kiedyś?;-) Pozdrawiam, Jerzy
Francuska Zupa Cebulowa, dlaczego?
– ma słodkawy smak
– super smaczna, nigdy bym nie pomyślała, że zasmakuje mi coś zrobionego głównie z cebuli, a już na pewno nie mojemu przyszłemu mężowi, który nie lubi zup – a tu wręcz przeciwnie!
– jest łatwa w wykonaniu, oraz tania: każdy może sobie na nią pozwolić
– obala dla mnie mit, że co francuskie musi być zawsze „sophistiqué” ;-)
– zawsze wyjdzie!
– rustykalny, piękny wygląd – tylko fotografować
„Francuska kuchnia? A co to jest f r a n c u s k a kuchnia?” oburza się zawsze mój „domowy” Francuz. No bo jak można do jednego worka wrzucić bretońską kuchnię ociekająca solonym masłem i prowansalskie sałatki ociekające świeżą oliwą? ;) Ktokolwiek by tego próbował, musi się w końcu poddać i przyjrzeć regionom. A po latach „indoktrynacji” ja też nie umiem inaczej i moje kulinarne skojarzenia automatycznie rozpadają się na kilka mniejszych. „Bo przecież tutaj najlepsze karmelki z solonego masła, a tam fondue savoyarde i te sery… Do tego moja największa miłość – czerwone wina z Bordeaux! Tu to, tam tamto… a nie da się wybrać!” Dlatego, może inaczej – jedno z moich najsmaczniejszych skojarzeń z Francją to pewien wrzesień, kilka lat temu, gdy zrobiliśmy sobie rodzinne, prowansalskie wakacje „śladem złotych medalistów, producentów regionalnej żywności”. Zamiast przewodnika, wertowaliśmy katalog i odwiedzaliśmy po kolei, tych, którzy wydali nam się ciekawi. Czasem to były większe sklepiki, czasem mała domowa wytwórnia albo pasieka. Próbowaliśmy miodów lawendowych, kasztanowych, jedliśmy ryż z Camargue, słone solirody (salicorne), fougasse z oliwkam, ziołami, a czasem kaczką; chleb tymiankowy, pasztety, nougaty z lokalnym miodem, pierniki, cienkie suche kiełbaski, próbowaliśmy oliwy z różnych działek, a palce lepiły się od pianek guimauve w różnych smakach. Ale zwieńczeniem tego smakowitego wypadu było Święto Fig w małym miasteczku Vézénobres. Świeże, w kilkudziesięciu odmianach… Można było chodzić, przebierać, wybierać, dyskutować! Figi były wszędzie. Poza „klasycznymi” odmianami, traktowanymi z pietyzmem w ogródkach, rosło pełno dzikich drzewek, o które nikt nie dbał, a soczyste owoce spadały na chodnik, deptane przez przechodniów objedzonych po uszy. Kupiliśmy kilka kilogramów z planem, żeby przyrządzić je w domu na wiele sposobów. Nie udało się. Były tak smaczne, że tajemniczo znikały zaraz po umyciu. :)
jeżeli myślę Francja to wracam myślami do Tarty Tatin.. wspaniała, kusząca, przepyszna tarta. kruche, maślane ciasto, do tego ćwiartki jabłek, soczystych, jesiennych na wierzchu i niebianski sos.. wszystko to jest mega proste, naturalne. przepyszne. nieniecznie na gorąco, zjadana zaraz po wyciągnięciu z pieca. parzy język i podniebienie.. raj.. niczego innego we Fracji nie musze jeść. Tarta Tatin.. to moja Francja w kawałku
Francuską kuchnię cenię przede wszystkim za elegancję i wyrafinowane smaki. Prostotą połączeń dostarczają niesamowitych doznań kubkom smakowym. Moją największą miłością są stylowe makaroniki, które wręcz pieszczą podniebienie chrupką skorupką i delikatnym wnętrzem. Jednak mój apetyt na Francję wciąż rośnie w miarę jedzenia. Pewnego dnia będzie ona moja podróżą marzeń i spełnieniem kulinarnych doznań.
We Francji nie byłam i pewnie nieprędko będzie mi dane tam być… ale bardzo, bardzo chciałabym spróbować tych słynnych macaroons od Laduree…
Makaroniki! Jak słyszę czy myślę Francja to zawsze przychodzą mi na myśl makaroniki! Jak kiedyś będę miała przyjemność być we Francji to będzie mój pierwszy zakup :) uwielbiam je za piękno i smak!
Prowansja, okolice Grasse, gorące czerwcowe popołudnie kilka lat temu. Przydrożna rodzinna restauracja ze stolikami na zacienionej winoroślą werandzie. Proszę o kawę i deser – spécialité de la maison. Dostaję ille flottante i odpływam do innego, lepszego świata z bajek o księżniczkach! ;o) Później już nigdzie wyspa nie smakowała tak cudownie! A sprawdzałam w wielu miejscach. Być może był to smak tamtej chwili.
Ratatuille :-)
Ratatuille :-) najlepsze na świecie :-)
Lawenda. Zawsze. Jak byłam mała zjeździliśmy z Rodzicami Europę golfem. Pakowaliśmy namiot, prowiant, butlę z gazem, książkową mapę Shell i chłonęliśmy nowe. Francję przejechaliśmy wzdłuż i wszerz, a Prowansję ukochaliśmy sobie szczególnie, z ogłuszającymi cykadami i wszechobecnym zapachem lawendy i mydła. Budżet wycieczkowy był sztywny i niewielki, ale miałam ten przywilej dziecka, że mogłam sobie wybrać od czasu do czasu jakiś drobiazg lub coś smacznego do zjedzenia. Właśnie w Prowansji moje oko padło ma miód lawendowy i to była miłość od pierwszego kęsa, na całe życie. Wiele lat później, z ówczesnym narzeczonym, a obecnie mężem ruszyłam starymi francuskimi szlakami i miód był tak samo wspaniały! Teraz można go kupić w Polsce i całe szczęście, bo ja bez modu lawendowego już nie potrafię żyć i zawsze mam mały słoiczek, z którego małą łyżeczką próbuję od czasu do czasu czy aby coś się nie zmieniło. Najpyszniejszy!
Nie znam za bardzo francuskiej kuchni. Pierwsze moje skojarzenie, to bagietka, ale także kasztany. Ostatnio przeze mnie odkrywane. Chciałabym spróbować deser właśnie z kasztanów lub ze słodkim kremem z kasztanów. Myślę, że Francuzi są w tym temacie wyspecjalizowani :)
Francja to dla mnie cały ciąg skojarzeń. Mam rodzinę w Prowansji i w Normandii, dlatego bywam w obydwu regionach nader często. Owoce morza, szczególnie przegrzebki, ryby, kasztany, sery tak pyszne i tak różne w każdym regionie (prowansalskie robione przez górali są fantastyczne!), wina, cydry, cudowne musztardy, masło i creme fraiche, kiełbasy, przepiórki… To kuchnia pełna obłędnych smaków, którą nie sposób się nasycić, można ją odkrywać całe życie a i tak nie pozna się wszystkich tajemnic, niuansów. Kocham Francję za wszystko, za to że jest i za to jaka jest, ze wszystkimi jej zaletami i wadami, a w domu na szczególne okazje przywołuję jej wspomnienie pewnym bardzo kalorycznym, ale też typowo francuskim przepisem, którym są… najbardziej znane francuskie naleśniki – naleśniki Suzette! Crêpes Suzette to przysmak dla autentycznych łasuchów, którym warto jednak sobie dogodzić przynajmniej raz w roku, nawet jeśli łasuchem się nie jest. Albo stara się nie być, jak ja :D Cudownie maślane, cudownie słodkie, cudownie kuszące i uwodzicielskie. Koniecznie z likierem Grand Marnier. Taka jest właśnie prawdziwa Francja – nastawiona na hedonizm, szczęście, życie i jedzenie z rozmachem:) Dla mnie ten kraj to synonim ziemskiego raju:)
Dla mnie najsmaczniejsze skojarzenie to czekoladowy fondant, lava cake, czekoladowa lawa,
czekoladowe ciastko z płynnym środkiem. Zwał jak zwał… wygląda niewinnie ;) a dla mnie to majstersztyk. Uwielbiam czekoladę, a w takim wydaniu jest wprost niesamowita. Całość pięknie wygląda, a jak smakuje… (moje kubki smakowe na samą myśl szaleją) no i ta wypływająca czekolada <3
Jeszcze do niedawna wszystkie nieziemskie słodkości rodem z Francji nabywałem w cukierniach i kawiarniach – a teraz sam przygotowuję zarówno creme brulee, fondanty, makaroniki i tarte cytrynową – jak się okazało ich przygotowanie jest dziecinnie proste, nie zabiera dużo czasu i zawsze się udają – do tego kawa zaparzona we French Press-ie, deszcz za oknem, francuskie kino i można się poczuć jak w Paryżu.
Nie miałam okazji być jeszcze we Francji, jednak niedawno poowiedzmy, że „zaczęłam przygodę z gotowaniem” i jestem spragniona kulinarnych wrażeń. Pewnego dnia w związku z niewielką ilością czasu, jaką dysponowałam, postanowiłam zrobić prosty i szybki creme brulee. Co się stało później? Nawiązując do popularnego powiedzenia: „jak się człowiek spieszy, to się diabeł cieszy”, coś poszło nie tak. Zły humor jeszcze się pogorszył, a do jedzenia pozostała słodka jajecznica. Dlatego myślę, że jednym z pierwszych dań, których spróbuję, gdy zacznę spełniać swoje marzenia o podróżach (tak, ciągle w nie wierzę ;)) będzie creme brulee w kraju, skąd pochodzi i gdzie się wychował.
Lawenda, wino, sery, sielskie życie, zamki nad Loarą, Cannes, kasztany i niewierność ;)
Najprzyjemniejszym dla mnie skojarzeniem ze smakiem Francji są miękkie, puszyste i pięknie kolorowe makaroniki. Absolutnie fenomenalny smak! Pozdrawiam.
Ja uwielbiam francuskie biskwity bretońskie-kruche proste, maślane ciasteczka, są też lekko słone. Przepis jest banalnie prosty, ale największe znaczenie mają tu proporcje masła, białej mąki, żółtek, cukru pudru i soli. Ciasteczka są błyszczące, bo smaruje się je przed pieczeniem mieszanką żółtka z mlekiem. Można robić tradycyjne, okrągłe ciasteczka lub zastosować ciasto jako spód do cudownej tarty pokrytej śmietankowym, domowym budyniem albo kremem custard, a na wierzchu położyć owoce-we Francji, w Katalonii jadłam takie ciasto z morelami, ale moją ulubioną wersją jest ta z kiwi…
Niestety nie było mi jeszcze dane jeść we Francji, ale marzę o serze. Na każdy posiłek śmierdzący serrrr :) jami!
Ciasto francuskie:-) najlepsze do wszystkiego na śniadanie , obiad , podwieczorek i kolacje:–) ciasteczka , sakieweczki na słodko i wytrawnie. Rogaliki na słodko i słono. Czego tylko dusza zapragnie:-)
Francuskie smaki to dla mnie smaki w których człowiek potrafi się zapamiętać tak, że staje się to groźne dla jego miłości do ludzi. Kiedy jem cudowny moelleux au chocolat – zdradzam wszystko i wszystkich dla tego smaku. Zdrada choć destruktywna jest szalenie pociągająca, a francuskie jedzenie to mroczna prowokacja. Francuzi wymyślili np czarny jabłecznik , zrobiony z .mocno skarmelizowanych jabłek z czarnymi oliwkami. Bardzo dobre połączenie. Czarne dania to silne afrodyzjaki. Wysoki stan uniesienia i perwersyjne zadowolenie przynosi mi też zawsze spożywanie foie gras. Francuskie jedzenie jest zdradliwe, to zdrada naszej linii i naszych kilogramów –francuskie jest mocno kaloryczne. Francja to dla mnie również wino, które doprowadza do stanu miłosnej ekstazy. To właśnie te wszystkie cudowne Burgundy, Bordeaux, Beaujolais otwierają nam zmysły i pozwalają precyzyjniej odbierać się nawzajem, uruchamiają nieznane wcześniej pokłady wzajemnej wrażliwości. Są rozpalaczami miłości, po których twarz oblewa się rumieńcem, a mój mężczyzna zaczyna naprawdę pragnąć…
W tym roku pierwszy raz w życiu próbowałam ślimaków – i to gdzie? We Francji właśnie, w Alzacji, w uroczej miejscowości nieopodal Riquewihr. Teoretycznie typowa potrawa francuska ale nie tak łatwo znaleźć je w karcie przyrządzone prosto bez zbędnych „ozdobników”. Najcudowniejsze było to, że one zostały podane w specjalnych srebrnych miseczkach (każdy ślimaczek osobno) zapieczone w masełku ziołowym i białym winie. Rewelacja – prosto, smacznie i jakże z francuskim gustem – uwielbiam i polecam poznawać taką właśnie Francję – tradycyjną i sięgającą do swoich korzeni.
Pieczone kasztany, wyrafinowana prostota!
Ja pamiętam 2 rzeczy z mojej wizyty we Francji. Pierwsza to pyszne, świeżutkie bagietki kupowane z rana a drugie to soki. Soki smakowały dosłownie jak prosto wyciśnięte z owocu mimo,ze były kartonowe. Nigdy w żadnym innym kraju nie piłam tak pysznego soku z kartonu. To było dobrych parenaście lat temu teraz ” ugryzłabym ” ten kraj z innej strony.
Wrzesień zakupy o poranku na cours Saleya w Nicei, obowiązkowo z koszykiem. Zapachy. Pachniało wszystko warzywa, owoce, pieczywo ….. Kawałki pissaladiere, fougass, brzoskwinie troskliwie układane obok schłodzonego rose…. zapomnieliśmy o korkociągu miła kelnerka z Cafe Paradise poratowała nas w potrzebie. Wspinaczka na Wzgórze Zamkowe i śniadanie z widokiem na Baie des Anges ……….. 20 rocznica ślubu, kto powiedział że to kolacja w Paryżu. Dla mnie to już zawsze będzie śniadanie w Nicei. Wciąż poznaję smaki Francji, kiedy gotuję z moim szwagrem, albo dzwonię żeby o coś dopytać:) super, że moja siostra wyszła tamtego września za francuskiego kucharza :) tarty słone i słodkie, wołowina po burgundzku, pissaladiere, ratatuj,croquembouche i wiele innych potrafię już ugotować i upiec, ale po fougass z cours Saleya jestem gotowa pobiec nawet przed odlotem samolotu
Ja już kupiłam:) Książka jest naprawdę świetna, a przy tym bardzo pięknie wydana (papier, zdjęcia, czcionka, oprawa), więc nadaje się również na prezent. Doskonałe przepisy, z których część jest pracochłonnym wyzwaniem, ale to w końcu kuchnia francuska, więc nie wszystko może być proste i szybkie. Warto mieć.