„Szczypta smaku” to najnowsza książka redaktorskiej pary TVN Style, Olgi Kwiecińskiej i Agaty Ziemnickiej-Łaskiej, której premiera nastąpi już jutro – 14 listopada.
***
WYNIKI KONKURSU:
Michał – komentarz z 13.11.2013
Aleksandra – komentarz z 13.11.2013
Magda – komentarz z 13.11.2013
Johan – komentarz z 13.11.2013
Wiesława – komentarz z 14.11.2013
Gratulujemy! Książki wysyła Wydawnictwo Literackie.
***
Autorki o swej nowej publikacji piszą tak:
„Podsuwamy w tej książce gotowe przepisy na szczyptę romantyzmu (Romantyczna kolacja), rodzinnej atmosfery (Obiad rodzinny), zasilenia intelektualnego (Lunchbox), wybicia z nudy (Kanapki inaczej), dobrego początku (Śniadania), odprężenia (Słodkość z piekarnika), podróży (Francuskie inspiracje i Włoska mamma). Zapraszamy do eksperymentowania, jedzenia zróżnicowanego, kolorowego, ciekawego! Nam też nie od razu wyszły jagnięce kotleciki, ale próby i błędy wyeliminowały niektóre dania z menu, a niektóre w zmienionej lepszej formie trafiły do naszej domowej książki kucharskiej jako must eat!”.
Z okazji premiery „Szczypty smaku”, mamy dla Was konkurs, w którym można wygrać kilka egzemplarzy najnowszej książki Olgi i Agaty.
ZASADY są proste: wystarczy pod postem o konkursie na blogu napisać, jaki przepis w swoim kulinarnym repertuarze uważacie za must eat. Odpowiedź może zawierać krótki opis dania albo cały przepis – ważne, by na podstawie treści wpisu można było zyskać wyobrażenie o potrawie, którą lubicie przyrządzać i uważacie za godną polecenia.
Do dzieła! :-)
Spośród wszystkich dodanych przez Was odpowiedzi wybierzemy 5 i nagrodzimy je najnowszą książką autorek „Rewolucji na talerzu”.
Dodając komentarz pod wpisem na blogu, nie przejmujcie się komunikatem o spamie. Żaden komentarz nie zginie i po zaaprobowaniu przeze mnie zostanie opublikowany na stronie. Jedna osoba może dodać jeden wpis.
Konkurs trwa od dziś, tj. od 13 listopada do 17 listopada br. do północy. Nazwiska laureatów opublikujemy na blogu w terminie do 23 listopada do końca dnia.
Fundatorem nagród jest Wydawnictwo Literackie. Książki wyśle do laureatów wydawca. Dobrej zabawy!
Więcej info o książce znajdziecie poniżej:
Moje MUST EAT to wegetariańskie tortille, które podbijają serca nawet najbardziej zagorzałych mięsożerców. Bardzo polecam!! Przepis jest prosty:
2 szklanki ugotowanej zielonej soczewicy
1 duża starta marchewka
1 posiekana cebula (czerwona)
tymianek, sól, sos sojowy, pieprz, tabasco, czosnek, kumin
Cebulę i marchewkę podsmażamy na oliwie aż zmiękną. Dorzucamy soczewicę i wszystko ddokładnie mieszamy z przyprawami (ilość tak naprawdę dowolna, ważne, żeby nie żałować kuminu). Gdy wszystko porządnie się podgrzeje zdejmujemy z ognia i rozgniatamy widelcem (ale nie na jednolitą papkę! Niech zostanie coś „na ząb”)
Salsa:
1/2 puszki pomidorów krojonych
1 czerwona papryka pozbawiona gniazda nasiennego
1/2 papryczki chilli
ząbek czosnku
oregano
Wszystkie składniki zblendować.
Dodatkowo potrzebujemy:
4 pszenne tortille
8 plasterków żółtego sera
4 łyżki kremowego serka
4 garstki kiełków (np. brokuła, lucerny, słonecznika)
Wykonanie:
Każdą tortillę porządnie wysmarować salsą. Na to nałożyć łyżkę serka kremowego i solidną porcję soczewicowego nadzienia. Na wierzch położyć 2 plastry sera i zawinąć tortille (można je spiąć wykałaczką). Zapiekać w piekarniku przez 5 minut w temp. 180 stopni. Gotowe tortille posypać kiełkami i polać salsą (jeśli nam została).
Smacznego!
Curry, zawsze i wszędzie. czy to z kalafiorem, mlekiem kokosowym, dorszem lub łososiem oraz mieszanką przypraw garam masala i trawą cytrynową z ryżem basmati. Czy w lekkiej wersji z papryką, bakłażanem i pomidorami, szalotką i czosnkiem i mieszanką przypraw oraz chlebem naan.
Moim „MUST EAT” jest zdecydowanie makaron szpinakowy!!
Musicie mi uwierzyć na słowo – to naprawdę jest AŻ TAK prosty przepis. A po drugie – tak, to naprawdę jest AŻ TAK pyszne. A więc marsz do kuchni i do dzieła!:)
Gotujemy ciemny makaron- tyle, by się najeść, ale nie przejeść:) Jednocześnie na drugim palniku rozgrzewamy olej z pestek winogron lub oliwę z oliwek, co kto woli. Podsmażamy na niej skrojony drobniutko czosnek, sztuk: 2 dorodne ząbki, lub nawet więcej, jeśli ktoś, tak jak ja, jest prawdziwym czosnkożercą:) Po kilku minutach dodajemy szpinak – w opcji letniej jest on świeży, drobno posiekany, w opcji zimowej jest on mrożony, w liściach (bez żadnych sztucznych dodatków i sosów). Jak widać na załączonym zdjęciu, ja wciąż się trzymam wersji letniej:) Dajemy naszemu szpinakowi kilka chwil na złapanie czosnkowego aromatu, po czym dodajemy ok. pół szklanki jogurtu naturalnego i przyprawiamy: proponuję bazylię, oregano, zioła prowansalskie (czyli jeszcze więcej bazylii i oregano;)) oraz odrobinę świeżo mielonego czarnego lub białego pieprzu (biały ma łagodniejszy aromat). Odcedzamy makaron i już po chwili danie jest gotowe.
Do udekorowania polecam plasterek pomidorka, który swą soczystą czerwienią wspaniale podkreśli zieleń naszego szpinakowego sosu. Pychotka! I to w zaledwie 15 minut!:)
moje „must eat” to przepis który ukradłam od siostry, jednak wprowadziłam do niego kilka modyfikacji.
moja wersja dania to makaron z kurczakiem w sosie szpinakowo-serowym.
makaron penne z podsmażonym kurczakiem doprawionym pikantnymi przyprawami (koniecznie chili cayenne), w towarzystwie szpinaku zmieszanego z serem (i tu mamy całą paletę serów do wyboru, ja najczęściej zaszczycam się smakowaniem mieszanki 3 gatunków serów – żółtego sera, na przykład gouda, sera pleśniowego oraz sera topionego.)
największym plusem tego dania jest to, że robi je się szybko i wszystkim (dotychczas) smakowało :)
Przyrządzenie mojego must eat w kuchni zajmuje ok 20 minut. Tę potrawę mogłabym jeść codziennie i na zimno i na ciepło.
Składniki:
– 3 szkl makaronu kokardki
– 1 słoik pomidorów suszonych
– 3 łyżki łuskanego słonecznika
– 1 opak sosu włoskiego – ja użyłam sosu firmy Knorr
Sposób przygotowania:
Makaron gotujemy według przepisu na opakowaniu – można 2 minuty wcześniej zdjąć z ognia aby makaron nie był ciapowaty. Sos włoski przygotowujemy według przepisu na opakowaniu i chłodzimy w lodówce. Ziarna słonecznika prażymy na teflonowej patelni i odstawiamy do ostygnięcia. Pomidory odsączamy z zalewy i kroimy w paseczki. Pomidory dorzucamy do makaronu, następnie zalewamy sosem, mieszamy i posypujemy ziarnami słonecznika.
Przepis „sprzedała” mi moja przyjaciółka, która ugościła nas taką sałatką na imprezie urodzinowej. Jej przepis jest bardziej kaloryczny ponieważ sos włoski rozpuszcza w oleju z pomidorów i taką miksturą zalewa sałatkę. Ja postanowiłam przyrządzić wersję ciut mniej kaloryczną i powiem szczerze, że obie są przepyszne:) SMACZNEGO :)
Moim „MUST EAT” to apetyczna, związana z obecną porą roku oraz czasem wypraw na grzyby znakomita, sycąca potrawa – Kurki w śmietanie
Czas przygotowania: ok.25 minut (porcja dla 2 osób)
Składniki: 40-50 dag świeżych kurek, 150 ml gęstej, kwaśnej śmietany, gałązka koperku, łyżka soku z cytryny, łyżka masła, sól, pieprz
Przyrządzanie: Kurki obrać i bardzo dokładnie umyć. Większe owocniki pokroić po długości na dwie, trzy, a nawet cztery części. W woku lub na patelni rozpuścić masło. Po chwili dodać grzyby. Dusić pod przykryciem przez około kwadrans, raz na jakiś czas mieszając. Pod koniec dodać sok z cytryny, sól i pieprz. Zdjąć z ognia, lekko wystudzić, dodać śmietanę wymieszaną z odrobiną soli. Całość zagotować wraz posiekanym koperkiem.
Polecam podawać z jasnym pieczywem i kieliszkiem czerwonego, wytrawnego wina
Pozdrawiam – SMACZNEGO!
Polecam tanią w kosztach przygotowania i szybką w przyrządzaniu zupę serowo-cebulową z grzankami „MUST EAT”.
Składniki: 1 litr wody, 2 kostki rosołowe, 4 duże cebule, 3 serki topione naturalne (po 100 g każdy), tłuszcz do smażenia (najlepiej oczywiście masło).
Cebulę kroimy w pół-talarki i szklimy na patelni. We wrzącej wodzie rozpuszczamy kostki, wrzucamy zeszklona cebulę, gotujemy około 10 minut, następnie wrzucamy serki topione i gotujemy tak długo, aż się rozpuszczą.
I w zasadzie już gotowa:).
Najlepiej dodać do tego grzanki ze zwykłego chleba usmażone na maśle, ja np. kroję chleb w kostkę, podsmażam, a później posypuję zupę bezpośrednio przed podaniem. Smacznego
Elżbieta Janiak
Ok, „must eat” spośród wielu, to mój ulubiony krem dyniowy z nutą rozmarynu: pysznie smakuje, pachnie pięknie, a i jego barwa cieszy oko :)
Oto przepis:
3 ziemniaki, 2 marchewki, 1 dużą cebulę oraz 1 kg dyni kroimy w kostkę i wrzucamy na dwie łyżki rozgrzanej oliwy z wcześniej dodaną łyżeczka suszonego rozmarynu – wspaniale uwalniają się w ten sposób jego aromaty /ja robię to w woku/ i podsmażamy ok. 15 minut, mieszając, żeby nie było przypaleń. Następnie zalewamy warzywa 1,5 l bulionu warzywnego lub drobiowego – według uznania i dusimy do miękkości warzyw. Całość miksujemy blenderem. Do smaku przyprawiamy świeżo zmielonym czarnym pieprzem, płaską łyżeczką kurkumy, odrobiną sosu piri-piri, wyciśniętymi dwoma ząbkami czosnku oraz startym /ok.1 cm korzenia/ imbirem. … a na samym końcu dodajemy mleczko kokosowe – 1/2 puszki. Jeżeli krem jest za mało słony, można go również posolić. Krem apetycznie wygląda w brązowych miseczkach z kropelką oliwy z dodatkiem piri-piri i gałązką rozmarynu. Życzę smacznego!
Moje must eat to kurczak marynowany w cytrynach.
Składniki:
1 kurczak (tuszka)
200 ml białego wytrawnego wina
2 cytryny
0,5 szklanki czarnych oliwek
2 gałązki suszonego rozmarynu
główka czosnku
oliwa
sól, pieprz
Sposób przyrządzenia:
kurczaka myjemy i suszymy papierowym ręcznikiem. W żaroodpornym naczyniu dokonujemy pierwszego etapu procesu marynowania. Tuszkę zalewamy winem, solimy, pieprzymy, nacieramy rozmarynem, okładamy ząbkami czosnku w łupinkach oraz plastrami uprzednio sparzonej cytry. Całość posypujemy oliwkami. Przykryte lub zafoliowane naczynie wkładamy na kilka godzin do lodówki ( minimum 1 h). Do rozgrzanego piekarnika z termoobiegiem (200 st.) wkładamy kurczaka pod przykryciem (gotowego do pieczenia kurczaka można uzupełnić ćwiartkami ziemniaków i innych warzyw). Po godzinie pieczenia zdejmujemy pokrywkę i nadal podpiekamy aż tuszka ładnie się zarumieni (około 40 minut).
moje must eat jest proste, tanie, sycące i sezonowe :) aczkolwiek zawsze można trochę pomarańczowego szczęścia (czyli dynię) zamrozić i mieć je w zimę, na wiosnę – wtedy smakuje jeszcze lepiej. jest to makaron – najchętniej pełnoziarnisty, ale zwykłym, dobrym białym czasem też nie pogardzę, ugotowany al-dente, podany z kremowym dyniowym sosem: na oleju podsmażamy cebulkę, dodajemy dynię, solimy, pieprzymy, dodajemy gałkę muszkatołową (koniecznie!) i tak smażymy na małym ogniu pod przykryciem, aż się rozpadnie (po jakimś czasie dodajemy trochę wody). wtedy dodajemy śmietankę kremówkę/kremowy serek, mieszamy do osiągnięcia gęstej konsystencji. dodajemy makaron i zostawiamy go trochę na ogniu z sosem, żeby się dogotował i wchłonął smaki. zdejmujemy z ognia, posypujemy dużą ilością natki pietruszki.
Moje must eat na jesienne długie wieczory to jeszcze gorąca, pyszna i chrupiąca tarta na razowym spodzie z słonecznie żółtą fasolką szparagową i domowymi suszonymi pomidorami, które pozwalają przetrwac czas do następnego pełnego owoców i warzyw sezonu. Polana jogurtowo- koperkowym sosem. Popijana pysznym grzańcem z czerwonego wina z dodatkiem bakalii. Spożywana przy dźwiękach trzaskającego w kominku drewna. To tak na dzisiaj, jutro i do końca zimowego sezonu. O must eat na wiosnę zapytajcie za parę miesięcy :)
.Salsefia smażona w cieście. Fajne nie banalne danie pierwszy raz skosztowane na wakacjach, które szybko i łatwo się robi.
Korzonki salsefii dostaniemy w dobrych delikatesach, lub sklepach ze zdrową żywnością. Potrzeba ich około 0,5kg.Może być więcej. Najpierw zagotowuję wodę posoloną z sokiem z cytryny(dwie duże łyżki starczą) razem z mąką(jedna łyżeczka od herbaty). Po obraniu korzonki salsefii wrzucam go wrzątku na około 15 minut. Potem je odcedzam.
Przepis na ciasto każdy ma swój, ja robię tak. Rozbijam śmietankę z żółtkami,mieszam z mąką, solą, pieprzem, tymiankiem i gałką muszkatołową. Potem daję ciastu chwilę, by odpoczęło. Ubijam na sztywno pianę z białek, łączę ją ciastem delikatnie mieszając. Korzonki salsefii zanurzam w cieście i smażę na stopionym maśle (ale prawdziwym, tylko wtedy ma to sens).
Tak podana salsefia jest przepyszna.
Moje must eat to sprawdzona pizza, dobra o każdej porze roku.
250 g mąki, 150 ml letniej wody,odrobina cukru i drożdży, łyżka oliwy, odrobina soli. Idealna proporcja na szybkie zagniecenie placka, który po upieczeniu będzie cieniutki i chrupiący.
Rozwałkowane ciasto trafia na posmarowaną olejem blachę, z wierzchu smaruję je oliwą z posiekanym czosnkiem i chilli, posypują porwaną mozzarellą i ricottą. Na wierzchu układam cienkie plastry cukinii posypane świeżo zmielonym pieprzem i kilka przepołowionych pomidorków koktajlowych.
Pizza jest gotowa po kilkunastu minutach pieczenia w 180 stopniach z termoobiegiem.
Kiedy przychodzi listopadowa, deszczowa sobota, kiedy nie chce mi się gotować niczego wielkiego, a jednocześnie mam ochotę się ogrzać przy kuchennym ciepełku, wtedy robię na obiad jajka zapiekane w awokado i podaję z kukurydzianym chlebkiem serowym. Potrawa prosta, pełna dobrych tłuszczy, ale żeby nie było „za zdrowo” podana z domowym chlebkiem z kaszką kukurydzianą i serem cheddar. Do tego mix sałat i kiełków (już bez żadnego dresingu, żeby nie było za tłusto). Mmmm…
Chlebek z kaszką kukurydzianą i serem cheddar
150g mąki
110g polenty
60g sera cheddar, startego na tarce
garść ziół (tymianek, bazylia, rozmaryn), posiekanych
2 jajka
250 ml maślanki
1 łyżka cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka soli
4 łyżki oliwy
Wszystkie składniki wymieszać, przelać do natłuszczonej keksówki i piec około 45 minut w 180 stopniach.
Jajka w awokado
awokado przekroić na pół wyjąć pestkę i łyżką pogłębić trochę dziurę po pestce. W powstałą dziurę wlać najpierw żółtko jaja, a potem dopełniać białkiem (uważając, żeby się nie przelało). Doprawić świeżo mielonym pieprzem i solą oraz tymiankiem. Można na wierzch położyć plasterek pomidora. Zapiekać około 20 minut w 200 stopniach, do ścięcia się jajka.
U mnie dużo prościej :) Moim zdecydowanym must-eat są kolorowe kanapki z pomidorem! Kroję dwie kromki chleba, smaruję masłem, kładę na niego plasterki pomidorów — najlepiej z babcinego krzaczka, czerwone i żółte. Na to jeśli akurat jest pod ręką świeża bazylia, piórka cebuli, ociupinkę soli i pieprzu i voila ;) Najlepiej smakuje latem, mmm.
Moje MUST EAT? Sądziłam, że będzie to banalne pytani: zaczęłam od zupy dyniowej, ale potem uświadomiłam sobie, że powinnam uogólnić do zup kremów, które tak często jem (z przeróżnych warzyw). Potem uświadomiłam sobie, że nie mogę zapominać o aromatycznych duszonych mięsach, o mojej zdrowej wersji fasolki po bretońsku (a to ciągle tylko jesienno-zimowe smaki). Potem uderzyły mnie makarony: na słono, na ostro, na słodko, a także niezliczone desery: te zdrowsze, dietetyczne i te totalnie poszerzające cztery litery. Ostatecznie? Poddaję się:) Moje MUST EAT to po prostu zawsze dobre, jak najlepszej jakości składniki, ulubione i pasujące do tych składników przyprawy, relaksujący i uszczęśliwiający proces przygotowywania potrawy, a później posiłek jedzony przy moim starym, porysowanym drewnianym stole wspólnie z osobą, którą kocham najbardziej na świecie. Najlepiej, by był zwieńczony gorącą herbatką i 15-minutową rozmową, zanim każdy wróci do swoich zajęć i obowiązków. To jest mój MUST EAT, bez tego nie potrafię być w pełni szczęśliwa:)
Wszyscy wytrawnie a ja jak zawsze na odwrót. Moje MUST EAT to oczywiście słodkości. Mam taki przepis do którego często, bardzo często wracam, nie jest specjalnie drogi, ani trudny w wykonaniu, ale jednocześnie jest przepyszny. Robiła go moja mama, uwielbiałam jako dziecko i uwielbiam do dzisiaj podobnie jak moje dziecko:) i mąż. A jest to CHATKA PUCHATKA. Być może jest to ciasto/deser znany niektórym a może nie. Przepis jest bardzo prosty. Kostkę masła ucieramy z 1/2 szklanki cukru i dwoma żółtkami, gdy mamy już jednolitą i gładką masę dodajemy 3-4 serki homogenizowane (w zależności od ich gęstości i wielkości opakowania) koniecznie waniliowe. Dokładnie ucieramy razem następnie przekładamy połowę do drugiego naczynia i dodajemy 1-2 łyżki gorzkiego kakao. Mieszamy.
Herbatniki delikatnie maczamy w zimnym mleku i rozkładamy na folii aluminiowej w 3 rzędy po 6-7 herbatników. Na wierzch wykładamy jedną z mas (waniliową lub kakaową) rozsmarowujemy równomiernie i na to nakładamy kolejną warstwę herbatników maczanych w mleku, a na górę drugą z mas. Następnie łapiemy boczne rzędy i składamy do środka ku górze tak aby powstała nam piramida (w przekroju trójkąt). Zawijamy brzegi folii aluminiowej, tak aby konstrukcja się trzymała. Wstawiamy do lodówki na 2-3 godziny, a najlepiej na całą noc. Po tym czasie odrywamy od Chatki Puchatki folię przekładamy na duży talerz i ozdabiamy wierzch polewą czekoladową. Moja wykonana jest następująco: 1/2 kostkę masła lub margaryny rozpuszczamy w garnku z 3 łyżkami cukru i 3 łyżkami kakao. Po zagotowaniu zdejmujemy z gazu i studzimy. Gdy masa jest letnia dodajemy całe surowe jajko i miksujemy. Wylewamy od razu na ciasto. Polewa bardzo szybko zastyga.
Deser jest pyszny, kojarzy się z moim dzieciństwem i jest na pewno tym ciastem do którego często wracam.
Moje MUST EAT to muffinki pod każdą postacią. Przygotowuje je bardzo często – idealnie nadają się do kawy ale też na śniadanie czy przekąskę na zajęciach ;)
Zasada jest prosta – muffinki mają być zdrowe, więc zwykle przygotowuje je z mąki razowej/graham lub też płatków owsianych. Zamiast cukru używam świeżych owoców (często banana) i suszonych daktyli. Czasami tworzę również słodkie wersje z warzyw ;) Do tego dodatek orzechów, czasami gorzkiej czekolady….Tak się wczułam, że muszę jutro coś upiec! :)
Pozdrawiam!
Nie wiem dlaczego, ale nie oglądam Pan, jakoś mnie drażnią :)
Pozdrawiam
Agnieszka
Aha ;-) przyznam szczerze, ze nie obejrzałem ani jednego odcinka. Pozdrawiam :-)
I chleb, żytni, na którego punkcie ostatnio wszyscy w rodzinie szaleją:
200 g aktywnego zakwasu
360 g letniej wody
200 g maki żytniej, pełnoziarnistej
130 g maki żytniej720
70 g zmielonego siemienia lnianego
1,5 łyżeczki soli
1/3 łyżeczki suszonych drożdzy gdy chcemy żeby chleb był „na już”
1 łyżka ziaren siemienia
1 łyzka słonecznika
2 łyzki pestek dyni
Zakwas dokarmiony min. 8 godzin wcześniej zmieszać w misce z wodą. Dodać resztę składników i wymieszać do połączenia..
Chleb przełożyć do formy wysmarowanej olejem i posypanej otrębami żytnimi. Wierzch ciasta spryskawoda i wygładzić. Odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na 1,5 godziny. Piekłam w 220 stopniach przez przez 45 minut. Wyjąć z formy i studzić na kratce.
Moje must eat to najprostsza owsianka na świecie. Każdego poranka to przyjemny obowiązek. Smaczny, sycący i zdrowy. Ja uwielbiam wersję z daktylami, odrobiną domowego masła orzechowego i bananem.
Najczęściej owsiankę robię w thermomixie (1 szklanka mleka i 4 łyżki płatków owsianych i samo się robi ;)). Dopóki nie posiadałam tego sprzętu robiłam w garnku. Mleko + płatki podgrzewamy. Odstawiamy na 15 minut do napęcznienia.
Smacznego! :)
Ja zajadam się owsianymi blinami, które są prostym daniem. Lubię je , bo mi smakuję niezależnie od pory roku i jest fajnym urozmaiceniem kulinarnym.
Składniki:
250 g płatków owsianych
2 szklanki śmietany
3-4 filety śledziowe
2 jajka
sól, pieprz
olej do smażenia.
Płatki owsiane wsypujemy do miski, zalewamy śmietaną, mieszamy, zostawiamy na 1-2 godziny wedle uznania. Filety śledziowe drobno kroimy. Do namoczonych płatków wbijamy jajka, dodajemy śledzie, dokładnie mieszamy, doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Na mocno rozgrzanym oleju smażymy niewielkie placki.
Ta potrawa to nie tylko mój must eat. Przede wszystkim mojej rodziny. Pytanie o canelloni ze szpinakiem w sosie pomidorowym, połączone z żebrzącym wzrokiem :D pada przynajmniej raz w tygodniu. To prostsza i szybsza wersja nadziewanych conchiglioni. Te muszą być lekko podgotowane, a potem nadzienie powinno się posypywać dobrym, żółtym serem, co czyni danie nazbyt kalorycznym. Canelloni z kolei nadziewa się niegotowane. No i można sobie darować warstwę sera. Jest o wiele zdrowiej. Nadzienie jest zrobione z mrożonego szpinaku, fety, doprawione czosnkiem, pieprzem, odrobiną imbiru i gałki. Zaś sos to klasyczny przecier pomidorowy doprawiony w stylu włoskim bazylią i oregano. Jeśli na dodatek zrobiony jest własnoręcznie na zimowe zapasy, to przygotowanie obiadu zajmuje dosłownie kilkanaście minut. Jeszcze tylko pół godziny w piekarniku, akurat, żeby zrobić coś szybkiego na deser ;) i można siadać z rodziną do stołu, nawet w tygodniu, gdy wszyscy późno wracają do domu. To danie, które sprawia, że dzieci pokochają szpinak :).
Moglabym napisac o cudach ktore uwielbiam jesc, o kuchni greckiej obecnej w moim dom, goralskiej, bo pochodze z gory ale niestety moj osobsty must eat to najprostsze danie swiata, cos banalnego, cos kojacego, cos co robila mi babcia na sniadania a ja nie powinnam tego jesc bo nie pozwalala mi na to skaza bialkowa ;),,,,,, JAJECZNICA! Z wiejskich jaj, na masle mmm i niech mowi kto co chce ale to najlepsze danie swiata :) Babcia drobila mi chleb do srodka bo inaczej chcialam jesc samo jajo ;)
must eat?
Wszędzie i o każdej porze – OWSIANKA.. To jest zdecydowanie moje zimowe ‚comfort food’. Owsianka pod każdą postacią – ale ta najlepsza to ta gotowana na mleku z dodatkiem karmelizowanego jabłka/ gruszki / banana koniecznie z dodatkiem miodu, imbiru i cynamonu. Zdrowo i pysznie.
Chyba sobie zaraz przygotuję małą miseczkę ;)
pozdrawiam ciepło!:)
Mój absolutny ‘must eat’ to pieczonki, bo można je zrobić o każdej porze roku, czy w domu, czy na świeżym powietrzu. Nawet zimą można rozpalić ognisko i po jeżdżeniu na nartach lub spacerze po lesie w miejscu do tego przeznaczonym zjeść pieczonki. Pieczonki z kociołka na świeżym powietrzu smakują wybornie, ale też kosztowanie ich w domu nic im nie ujmuje.
Przepis na pieczonki
Składniki:
Ziemniaki 3 kg
Cebula -3 sztuki średnie
Burak-1 sztuka
Marchewki-2 sztuki
Kiełbasa-0,5 kg
Boczek-kilka plasterków
sól
pieprz
smalec-2 łyżki
Niektórych składników może być więcej(ziemniaki,kiełbasa,cebula)zależy jaki kto ma garnek i ile da rady zjeść:)
Sposób przygotowania:
Na spodzie kociołka/garnka położyć plasterki boczku,następnie warstwami układać na zamianę ziemniaki z warzywami i kiełbasą aż do wyczerpania składników.Każdą warstwę przyprawić solą i pieprzem.Na wierzchu ułożyć trzy łyżki smalcu.Bez obaw nie będzie tłuste ,chodzi by ziemniaki nie przywarły do garnka.Rozstawiamy na rozpalonym palenisku i na małym ognisku pieczemy pieczonki przez 45 minut.Sprawdzamy czy są miękkie,jak twarde to stawiamy na ognisko na parę minut i jemy.Do pieczonek idealnie pasuje maślanka.
Ja tam jak mnie najdzie zjeść co lubię, to jem zupę chrzanową. Zwłaszcza teraz jak nadchodzą zimne dni, to jest idealna. Mocna i energetyczna zupa.
Zupa chrzanowa.
– pyszna :)
20dag ziemniaków (około 3 duże)
3 cebule
2 duże marchewki
pół słoiczka chrzanu
pół szklanki śmietany
szczypta pieprzu cayenne
sól do smaku
3 łyżki oliwy
bulion lub rosół
1 por
2 łyżki masła
1. Ziemniaki, marchewkę i cebulę pokroić w kostkę, podsmażyć lekko na oliwie.
2. Zalać bulionem (tak by warzywa były przykryte) i gotować do miękkości. Gdy warzywa będą miękkie -zmiksować. 3. Dolać pozostałą część bulionu, dosypać pieprz cayenne, zagotować.
4. Dodać chrzan wymieszany ze śmietaną. Ponownie zagotować. Jeśli potrzeba doprawić solą.
5. Pora przekroić wzdłuż na pół i następnie na paseczki. Podsmażyć chwilę na maśle, następnie dodać trochę wody
i dalej dusić do miękkości. Dodać do gotowej zupy.
6. Zupę podawać z grzankami lub łososiem wędzonym.
A ja bym chciał książkę z przepisami Faceta. I co?
Moje must eat to domowe bułeczki śniadaniowe z siemieniem lnianym. Puszyste, miękkie, dodatek siemienia lnianego daje im charakterystyczny smak i delikatność. Za każdym razem inne, w zależności od użytych dodatków, łatwe do wykonania, długo zachowują świeżość. Upieczone bułki często mrożę, bo po rozmrożeniu zachowują smak i puszystość jakby było świeżo upieczone. Trudno mi podać dokładne proporcje, gdyż przepis bazowy został przeze mnie mocno zmodyfikowany, a bułeczki robię na tzw. oko.
Na 6 bułek potrzeba:
-125 g mąki razowej (najlepiej orkiszowej, ewentualnie pszennej)
-125 g mąki pszennej + dodatkowo tyle mąki, żeby uzyskać odpowiednią konsystencję wyrabianego ciasta
-150 ml ciepłej wody
– 40 g drożdży świeżych
-1 łyżeczka ciemnego cukru trzcinowego
-0,5 łyżeczki soli
-2 łyżki mielonego siemienia lnianego
-3 łyżki kefiru
-dodatki:
podprażone na suchej patelni pestki słonecznika,
pestki dyni
suszone pomidory + oregano
orzechy, suszone owoce…
Najpierw zrobić rozczyn: cukier rozpuścić w wodzie, następnie dodać drożdże i 2 łyżki mąki pszennej, zostawić do wyrośnięcia. Dodać obie mąki, sól, siemię, kefir, wyrobić ciasto, dosypując w razie potrzeby mąkę pszenną. Gdy ciasto będzie dobrze wyrobione, dodać pestki słonecznika (lub inne dodatki), krótko wyrobić. Przykryć ściereczką i pozostawić ciasto do wyrośnięcia, aż podwoi objętość. Następnie wyłożyć na stolnicę, krótko wyrobić, podzielić na 6 części, uformować bułeczki. Zostawić do wyrośnięcia na ok. 20-30 min, piec w piekarniku nagrzanym do 200 st. ok 15 min.
Pyszne zarówno ze słodkimi, jaki i wytrawnymi dodatkami. :-)
Moim ulubionym must eat są faszerowane warzywa. Wybór warzyw jest ogromny i są one świetnym pomysłem na każdą okazję. Jarzyny wystarczy wydrążyć, środki napełnić pysznym farszem i zapiec. Wtedy wykwintne danie będzie gotowe. Szczególnie polecam taki oto przepis na „Łódeczki paprykowe”: Ugotować 20 dag kaszy jaglanej. Wystudzić ją i wymieszać z puszką osączonej kukurydzy konserwowej. Dodać 4 łyżki startego żółtego sera. Dodać posiekane ulubione zioła, a zwłaszcza natkę pietruszki, oregano, tymianek albo szczypiorek. Składniki dobrze wymieszać z 2 łyżkami oliwy, nadzienie przyprawić solą oraz pieprzem. Jest to przepis na 4 porcje, więc trzeba wziąć 4 papryki przeciąć je wzdłuż na pół i oczyścić z pestek. Łódeczki napełnić przygotowanym farszem. Zapiekać 40 minut w temperaturze 170 stopni. Idealne danie gotowe do podania. Jest znakomite na każdą porę i z pewnością będzie smakowało nawet wybrednym smakoszom :)
Moim absolutnym MUST EAT są tzw „paluchy”. Jest to uniwersalna przekąska np. na imprezę do piwa, ale też wspaniały dodatek do barszczu czerwonego na święta. Tzw „paluchy”, jako forma przekąski, są na pewno lepszym rozwiązaniem niż chipsy, prażynki czy paluszki – mniej przetworzone i mniej kaloryczne.
Składniki, których będziemy potrzebować:
– 40 dkg mąki pszennej,
– 20 dkg żółtego sera,
– 20 dkg margaryny lub masła,
– 3,5 dkg drożdży,
– 5 łyżek gęstej śmietany,
– 1 jajko,
+ różne przyprawy do posypania na górę: pieprz, sól, zioła prowansalskie, chili, oregano, bazylia itp., ale też może być starty żółty ser.
Ważne jest, żeby wszystkie składniki były w temperaturze pokojowej.
A jak wykonać pyszne „paluchy”?
1. Żółty ser ucieramy na tarcie (średnie ostrze). Odkładamy pół szklaki startego sera na bok.
2. Na stolnicę sypiemy mąkę, dodajemy masło pokrojone na większe kostki, rozgniecione drożdże i śmietanę. Oddzielam żółtko od białka – żółtko dodajemy do ciasta, białko dajemy do osobnej miseczki.
3. Do składników znajdujących się na stolnicy dodajemy również starty ser i wyrabiamy ciasto. Po uzyskaniu odpowiedniej konsystencji (podobnej do ciasta drożdżowego) wałkujemy (grubość ok. 2-3 mm) i wykrawany mniejsze (bądź jeśli ktoś woli większe) kształty w formie pasków, czyli tzw. „paluchy”.
4. Wycięte „paluchy” przekładamy na blachę do pieczenia. Następnie za pomocą pędzelka smarujemy je białkiem i posypujemy ulubionymi przyprawami, serem itp.
5. Tak przygotowane paluchy pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez ok. 15 minut. Czas może być różny w zależności od tego jak bardzo chcecie je przypiec.
„Paluchy” to wspaniały przepis dla tych, którzy lubią eksperymentować. Dlaczego? Bo jeśli chodzi o posypki do „paluchów” uważam, że każdy może dodać po prostu to co lubi. Ja do barszczu czerwonego na święta posypuję je makiem. Można też spróbować z suszonymi pomidorami i różnymi nietypowymi przyprawami np. czosnkiem niedźwiedzim. MUST EAT! ;)
Pozdrawiam
Moje MUST EAT, a raczej MUST EAT mojego dziecka to jego ulubiony dżemik. Bez kanapeczek z nim do szkoły ani rusz!
Składniki:
700g truskawek,
300g cukru żelującego,
250g pianek jojo,
100 ml śmietany kremówki,
sok z cytryny,
2 łyżeczki cukru waniliowego
Pokroić truskawki na kawałki. Włożyć do garnka cukier żelujący, cukier waniliowy oraz sok z cytryny. Następnie wszystko razem wymieszać i pozostawić na 30 minut. Po upłynięciu tego czasu zagotować i gotować około 3 minut.
Pokroić na kawałki pianki jojo. Przełożyć do rondelka i razem z kremówką zagotować. Gotować na małym ogniu, aż pianki się całkiem rozpuszczą.
Słoiki od razu napełniać gorącą konfiturą (pozostawiając ok. 1/3 miejsca na masę piankową). Dopełnić masą piankową. Słoiki zakręcić i odwrócić dekielkami do dołu, zostawić na 5 minut. Następnie pozostawić do ostygnięcia.
Daję słowo, że ww. przepis to MUST EAT każdego dziecka :)
Moim MUST EAT odkryta w marcu Pieczona owsianka. Do płatków owsianych dodaje się ulubione orzechy i owoce suszone. Płatki doprawiamy cynamonem lub przyprawą do piernika lub szarlotki. Dodajemy łyżeczkę proszku do pieczenia, mleko (zwykłe lub kokosowe), 2 łyżki oliwy, rozbite jajko i przecier jabłkowy. Wszystko mieszamy i zostawiamy na ok. 15 min, aby płatki zmiękły. Mamy wtedy czas, aby pokroić świeże owoce np. jabłka, gruszki, banany, śliwki, morele, które dorzucimy do naszej owsianki. Masę przekładamy do formy i pieczemy 20-30 minut w 180 stopniach. Owsianka pachnie i smakuje obłędnie. Zrobiła furorę wśród moich sąsiadek i koleżanek z pracy. Smakuje nawet osobom, które nie lubią tradycyjnych owsianek. Wyjadają nawet okruszki ;)
Dobre pytanie… Jest cała masa pysznych potraw , na myśl o których moje ślinianki zaczynają intensywna pracę , tylko czy ja MUSZĘ czy też raczej tylko MOGĘ ,lubiąc a i owszem ? Albo inaczej , czy mogę się bez nich obejść ? No , mogę . A bez czego nie mogę ? Bez czego taka niedziela nie będzie niedzielą ? Tak ! Bez jajecznicy ! Kulinarna podróż życia zatacza wielkie koło i po rozmaitych fascynacjach prowadzi człowieka do miejsca ,w którym zaczynał , do korzeni , do przyzwyczajeń , do tradycji , do wspomnień , do prostoty . Jednym słowem do …jajecznicy. Z cebulą , pomidorami , kurkami , cukinią , szczypiorkiem , boczkiem … itp. itd. Bogactwo dodatków , wariantów , pomysłów nie zmienia faktu ,że nadal to jest jajecznica , ta sama jaką mój Tato robił w niedzielę na śniadanie dla naszej rodziny wiele, wiele lat temu . To ta sama jajecznica ,choć za każdym razem inna…
W naszym domu „must eat” to zdecydowanie pomidorówka i od jakiegoś czasu owoce pod kruszonką. Pomidorówkę mój mąż mógłby jeść dosłownie codziennie, a ja żeby się nią nie znudzić systematycznie ją modyfikuję. Bazą są jednak zawsze pomidory i przyprawy. Czasem podaję ją z ryżem, czasem z makaronem, a zdarza się i z kuskusem. Lubię dodawać do niej warzywa, czosnek , pieczarki czy podsmażoną cebulkę. Czasem moja pomidorówka ma paprykowy smak, bo jest gotowana z papryka i pikantną pastą paprykową, a czasem ma postać delikatnego kremu ze śmietanka i migdałami. Tyle kombinacji jednej zupy mamy, że chyba się nigdy nie znudzi. A co do owoców pod kruszonką czy jak kto woli crumble, to uwielbiamy lekko kwaskowate owoce pod słodziutką, chrupiącą kruszonką. Najczęściej są to jabłka z cynamonem, w sezonie letnim rabarbar. Polecam jednak też spróbować kombinacji bananów ze szczypta mięty, albo gruszek z migdałami. To są z pewnością u nas dania must eat, gdyż mają tyle wariantów i kombinacji, że nigdy się nie znudzą.
Moje „must eat” to porcja owsianki na śniadanie. Po pierwsze: szybka w przygotowaniu, a rano – zwłaszcza teraz, gdy szaro, zimno – lubię pospać ;) Po drugie: to porcja zdrowia i energii na cały dzień! Zawsze gotuję na mleku z łyżką otrąb owsianych, a pozostałe dodatki to tak jak z przysłowiową „zupą na-winie”, co mi się nawinie lub na co przyjdzie mi ochota -albo rodzynki, albo świeży banan pokrojony w plasterki, innym razem mogą być suszone morele, uprzednio wypłukane i sparzone, pokrojone w kosteczkę, posiekane orzechy różnych gatunków, bywa i kostka gorzkiej czekolady w wiórkach ;) Próbowałam też z odrobiną utartego imbiru – jeszcze lepszy kop na bakterie i wirusy. Jak mawia mój wujek matematyk – jeśli składniki są jadalne, to ich suma również musi być jadalna ;) Pychaa!
Danie dla mięsożerców,wegetarian,dbających o linie i dla każdego lubiącego dobrze,zdrowo i syto się najeść to ”Veggie burger” czyli burger wegetariański ;).Baza ”mięsna” przyrządzona jest z brązowego ryżu,czarnej fasoli,czerwonej soczewicy,cebuli i startych buraczków,razem wszytko mieszamy,formujemy placek i obrabiamy na grillowej patelni. Następnie podpieczoną chrupiącą pełnoziarnistą bułeczkę,może być domowej roboty (tym lepiej) smarujemy musztardą z dodatkiem miodu,kładziemy ciepłego burgera,smarujemy ketchupem,układamy plasterki korniszona,sałaty i ewentualnie plasterek ostrawego sera żółtego.Do całego pysznego zestawu podajemy sałatkę.Łatwo ją przyrządzić,gdyż polega to na porwaniu kilku liści sałaty rzymskiej albo szpinaku.Wrzucamy garść pomidorków koktajlowych,kilka kosteczek świeżej fety i łyżkę czy dwie suszonej żurawiny,która naprawdę zmienia smak sałatki o 180 stopni.Nadaje słodycz i nutkę orzeźwienia.
To jest właśnie mój przepis na must eat.Kilka razy sprawdzony,więc na pewno nikt by się nie zawiódł obiecuję :)
Magda 9.flake01@gmail.com
wiejski chleb ze smalcem i kiszonym ogórkiem.
po prostu.
must eat: poproście swojego faceta, żeby upiekł naleśniki na śniadanie (nigdy nie zrobiłam lepszych niż przedstawiciele płci przeciwnej)…
Mój facet ma silną rękę (może mieszać w nieskończoność, więc ciasto jest superpuszyste) i używa do pieczenia małej patelni (łatwiej się przekręca), przez co naleśniki są małe, okrągłe i pulchne. Posypane cukrem pudrem – pychota.
A ponieważ nie jestem w stanie zjeść całej produkcji za jednym zamachem, zdaję się na jego kreatywność także w porze kolacji – naleśniki zapieka z serem, szynką i ananasem. Proste, ekonomiczne i pyszne.