Porto Santo.
Porto Santo
Porto Santo to mała portugalska wyspa w archipelagu Madery (liczy około 42 km² powierzchni i nieco ponad 5000 mieszkańców), zaliczana do Makaronezji. Głównym miasteczkiem oraz siedzibą władz gminy Porto Santo jest Vila Baleira. W przeciwieństwie do górzystej Madery, Porto Santo jest dość płaska, ale za to ma niepowtarzalny urok, piękne słoneczne plaże i nieco senny klimat, który bardzo sprzyja relaksowi.
Na Porto Santo przypłynęliśmy na jeden dzień promem z Madery (wyspy dzieli niewiele ponad 40 km). Skąd taki pomysł? Po pierwsze, był to już nasz kolejny dłuższy pobyt na Maderze, uznaliśmy więc, że jeden dzień spokojnie możemy poświęcić na wyspę, której jeszcze nie znamy, a po drugie, był to dzień odpoczynkowy po przejściu jednej z długich, ponad 25-kilometrowych tras hikingowych na Maderze (ZOBACZ: Najciekawsze szlaki na Maderze). Potrzebowaliśmy jednodniowego resetu, a Porto Santo – nieporównanie bardziej pusta niż nadmiernie zatłoczona jak na nasze standardy Madera – nadawała się do tego celu idealnie.
Na wyspie spędziliśmy pierwszy dzień listopada. Jak było? Pogoda: niczym niezmącone lato, czyste błękitne niebo, ponad 30 stopni na plusie. Tłumy: żadne, plaża przyjemnie pusta, ponieważ sezon turystyczny trwa na Porto Santo około 2 miesiące (lipiec-sierpień), a później zamyka się większość barów i restauracji, i nastaje spokój. Przez cały dzień odnotowaliśmy tylko jeden lądujący samolot, z Wysp Owczych zresztą, co o tej porze roku zupełnie nie dziwi.
Rejs z Madery na Porto Santo promem PortoSantoLine startuje z portu w Funchal i trwa nieco ponad dwie godziny. Wypłynęliśmy bladym świtem, pierwszym dostępnym promem (w promowej restauracji można zjeść śniadanie), a wróciliśmy ostatnim. Wyspa jest tak mała, że w porcie nawet nie wzięliśmy taksówki. Zamiast tego, zrobiliśmy sobie spacer z portu do Vila Baleira, i dalej blisko 10-kilometrową plażą wzdłuż południowego wybrzeża Porto Santo.
Jeden dzień na Porto Santo spokojnie wystarcza na niespieszny spacer po miasteczku Vila Baleira, które jest głównym, a zarazem jedynym ośrodkiem administracyjnym wyspy (otrzymało prawa miejskie w 1996 roku), długi spacer po pięknej piaszczystej plaży (Praia do Porto Santo), lunch nad brzegiem oceanu i kontemplację zachodu słońca na koniec dnia. Mamy w planie wrócić tu na dłuższy urlop, a jednodniowy wypad w zupełności wystarczył, by przekonać się, że poza sezonem Porto Santo to oaza spokoju w sam raz dla tych, którzy tak jak my, niestrudzenie poszukują pustych przestrzeni i świętego spokoju.
Co przemawia za podróżą na słoneczne Porto Santo?
Po pierwsze, plaże, a w szczególności słynna Praia do Porto Santo. To długa, ciągnąca się przez blisko 10 km plaża o miękkim i złocistym piasku, skąpana w słońcu niemal przez cały rok.
Po drugie, spokój. Senna atmosfera Porto Santo to doskonała odskocznia od chaosu codzienności, szczególnie poza sezonem. Cisza, spokój, kontakt z naturą, bajeczne wschody i zachody słońca. Mieszkańcy Porto Santo są niezwykle przyjaźni, a życie toczy się tu w zwolnionym tempie. Dla nas największy luksus to możliwość odcięcia się od ludzi i zgiełku, a Porto Santo, podobnie jak niektóre wyspy Azorów, stwarza taką możliwość (Madera niestety nie bardzo, choć jest tam kilka zakątków, w których można przynajmniej próbować, jak Fajã dos Padres). Podstawowe różnice między Maderą a Porto Santo to powierzchnia wysp, liczba mieszkańców oraz turystów, i – przede wszystkim – skala turystycznej komercjalizacji każdej z nich. Madera jaka jest, każdy widzi (piękna, ale zbyt zatłoczona, by w pełni jej urodę docenić), a Porto Santo jest całkiem inne, co daje poczucie bardziej kameralnego i autentycznego wypoczynku.
Po trzecie, klimat. Słońce i złoty piasek w zacisznym miejscu, w dobrze dobranych proporcjach, potrafią zdziałać cuda, w tym skutecznie neutralizować wszelkie troski. W miejscach takich jak to problemy świata rozpuszczają się w promieniach zachodzącego słońca. Smutno Ci? Leć na Porto Santo 😊
Po czwarte, natura. Choć wyspa nie jest tak górzysta jak Madera, ma inne atuty krajobrazowe. To nie tylko puste malownicze plaże, a też nieco bardziej górzyste obszary na jej wschodnim i zachodnim krańcu.
Po piąte, okazje do aktywności na świeżym powietrzu. Tak jak wspomnieliśmy na początku, wyspa jest tak mała, że w razie jednodniowej wycieczki z Madery, gdy nie mamy wiele bagażu, spokojnie można obyć się tu bez samochodu. Idąc skąpaną w słońcu plażą, automatycznie myślisz o joggingu bladym świtem, rowerze i całodniowych pieszych wycieczkach w pięknych okolicznościach przyrody.
Po szóste, kuchnia. Jak na archipelag Madery przystało, Porto Santo oferuje świetną kuchnię opartą o ryby i owoce morza. Polecamy restaurację, której lokalizacja rozbija bank: ZOBACZ. Warto tu zjeść między innymi pyszne carpaccio z ośmiornicy.
Po siódme, wino. Terroir winnic położonych na płaskim obszarze w południowej części wyspy, których zachowało się ledwie kilkanaście hektarów, wyraźnie różni się od Madery. Porto Santo to jeden z najbardziej suchych obszarów Portugalii, jedna z najstarszych wysp portugalskich archipelagów, a także najgorętsza, z piaszczystymi wapiennymi glebami. Rosnące tu odmiany winorośli współdzieli z Jerez i Kanarami (Listrão to hiszpański Palomino Fino/Listan Blanco). Choć Porto Santo jest wyspą pochodzenia wulkanicznego, brak tu choćby najłagodniejszych form fumaroli, występują natomiast skały zarówno bazaltowe, jak i trachitowe. Wyspa geologicznie jest starsza od Madery, liczy 14 milionów lat.
Po ósme, historia. Porto Santo odkryli przypadkiem w 1418 dwaj portugalscy żeglarze João Gonçalves Zarco oraz Tristão Vaz Teixeira. Wyspa szybko stała się strategicznym punktem na mapach żeglarzy. Porto Santo to m.in. kilkaset lat historii portugalskiego osadnictwa w surowych okolicznościach przyrody (z uwagi na niemal całoroczne susze i ubogie zasoby naturalne), charakterystyczna architektura i dom, w którym mieszkał Kolumb – A Casa Colombo, gdzie działa obecnie nieduże muzeum (Museu de Porto Santo).
Podsumowując, Porto Santo to doskonałe miejsce na spokojny, relaksujący urlop w malowniczym miejscu, z dala od typowych kurortów, których na Maderze jest aż nadto. Naszym zdaniem, bardzo warto Porto Santo odwiedzić, a rozpoznawczy jednodniowy wypad z Madery pozwala zorientować się, czy chcemy spędzić tu więcej czasu. My zrobimy to na pewno, ale najpierw nacieszymy się górskimi szlakami El Hierro, La Gomery, La Palmy, Teneryfy i Gran Canarii, które są następne w kolejce 🙂
cdn.
PS. Z promu Madera-Porto Santo, który wyrusza z Funchal, w pierwszej fazie rejsu pięknie widać Ponta de São Lourenço.